Andrzej Sapkowski - Rozdroże kruków
Nowy wiedźmin w 2024 roku mógł budzić pewne kontrowersje. Ale czy “Rozdroże kruków” Andrzeja Sapkowskiego faktycznie jest tylko skokiem na kasę?
Zacznijmy od kontekstu. Tym razem Geralta otrzymujemy nie w formie wyrafinowanego zabójcy potworów, tylko jako młodzika, który dopiero co opuścił Kaer Mohren i wyruszył na szlak. Na samym początku historii, od kłopotów - w tym od stryczka - wybawia go Preston Holt - inny, bardziej doświadczony wiedźmin.
Geralt i Preston wchodzą w nietypową relację uczeń-mistrz. Preston jest szanowanym wiedźminem - ma nawet własną posiadłość i agenta od zleceń. Jest też jednym z niewielu, którzy przeżyli - dość niedawny zresztą - pogrom wiedźminów spowodowany anonimowym paszkwilem. Dlatego fabuła biegnie dwutorowo. Z jednej strony Geralt po prostu bierze zlecenia podsuwane przez Prestona i zabija kolejne potwory. Z drugiej - powoli odkrywa, co wydarzyło się podczas pogromu i historię samego Holta.
“Rozdroże kruków” kojarzy się przede wszystkim z “Sezonem burz”: to osobna powieść, prequel osadzony poza główną linią fabularną. Pewne postacie z innych książek się tu pojawiają lub są wzmiankowane. Czytelnik dowiaduje się, dlaczego Geralt każdego konia nazywa “Płotka” i poznaje kolejny rąbek historii Kaer Mohren. Sam wiedźmin walczy z nowymi dla uniwersum potworami. Brakuje tu jednak ciętego języka znanego z innych części serii. Natomiast kolejne wpadki Geralta, tłumaczone brakiem doświadczenia, podważają w moim wyobrażeniu jakość szkoleń w wiedźmińskiej warowni - co też nie do końca pasuje do sagi.
Przez to wszystko trudno mi jednoznacznie ocenić tę powieść. Bo po prawdzie, to po prostu kolejna książka o wiedźminie, którą pochłania się z przyjemnością - dla relaksu. Jednak sama fabuła wydaje się naciągana - gdyby nie smaczki z wiedźmińskiego uniwersum, to zdawałaby mi się miejscami wręcz bez sensu.
Dlatego “Rozdroże kruków” polecam głównie fanom wiedźmińskiej serii. Jest niezłym uzupełnieniem już wykreowanego uniwersum, a przy tym wciąga. Ale jeżeli ktoś dopiero zaczyna przygodę z Geraltem z Rivii, to sugeruję przeczytać prequel z przymrużeniem oka, a potem jak najszybciej przejść do kolejnych części cyklu.
Warto przeczytać również
- Andrzej Sapkowski - “Miecz przeznaczenia“: pierwsza część z serii o wiedźminie to zawsze dobry punkt startowy, jeżeli ktoś nie zna serii (lub kojarzy tylko gry).
- Andrzej Sapkowski - “Sezon burz“: natomiast jeżeli ktoś chce się trzymać chronologii w czytaniu serii o wiedźminie, to “Sezon burz” powinien być kolejny.
- Witold Jabłoński - “Popiel“: dla osób szukających przepisanych słowiańskich legend, książki Witolda Jabłońskiego w klimacie fantasy mogą być niezłą opcją.
- Jakub Bobrowski - “Mitologia Słowiańska“: próba spopularyzowania mitologii słowiańskiej w uwspółcześnionej formie - może nie być do końca wiernym odwzorowaniem faktycznych mitów słowiańskich, ale przynajmniej jest luźną lekturą.
- Kamil Janicki - “Cywilizacja Słowian“: ciekawe spojrzenie na to, dlaczego tak niewiele wiemy o dawnych Słowianach (i jednocześnie wyjaśnienie, dlaczego książki w temacie ich mitologii muszą bazować na domysłach).