Olga Gitkiewicz - Nie zdążę
“Nie zdążę” Olgi Gitkiewicz to jeden z reportaży wymienianych w kontekście polskich zaniedbań i realiów politycznych. Na ile dobrze tytuł ten opisuje tematy transportu publicznego i wykluczenia komunikacyjnego?
W tej pozycji pojawia się szeroki przekrój tematów, miejscowości i problemów różnych grup społecznych. Są tu historie zarówno małomiasteczkowych PKS-ów, jak i rozbitego PKP, z którym trudno współpracować (patrz: kolej w stronę Bieszczad). W tle pojawia się kwestia posiadania samochodu, która w dobie zamykania kolejnych połączeń stała się nie tyle symbolem statusu, co koniecznością.
Problem PKS-ów jest opisany obrazowo. Na tyle, że każdy, kto wychowywał się w miastach innych niż wojewódzkie, pewnie miał z nim styczność w takiej formie, jaką opisano w tym reportażu. Lokalny PKS ze starymi autobusami, trzy kursy w ciągu dnia, a tuż obok busiarze, którzy wciskają do pojazdów po kilkadziesiąt osób. A w końcu ceny z kosmosu i brak sensownych połączeń.
Historia PKP to też ciekawy kąsek. Jedno przedsiębiorstwo, rozbite na mnóstwo pomniejszych. Obrazowy cytat: “Trzysta pięćdziesiąt metrów tunelu i czterech właścicieli” - w kontekście pewnego dworca kolejowego. Konduktorzy są zatrudniani przez różne spółki, maszyniści przez kolejną, a wagony należą do jeszcze innej. Ktoś z branży IT mógłby powiedzieć: “źle zaprojektowane mikroserwisy”.
Jednak mimo obrazowości, nie jest to reportaż, który spodoba się każdemu. Osobiście, brakuje mi tu spójnego przedstawienia pewnych zagadnień - na przykład historii PKP. Wyrywki konkretnych informacji mieszają się z jednostkowymi relacjami. Odnoszę wrażenie, że “Nie zdążę” sygnalizuje wiele tematów, ale ich nie wyczerpuje.
Nawet jeżeli są tu rzeczy, które nie przypadły mi do gustu, ta książka jest potrzebna i każdy, kto próbuje brać udział w debacie politycznej, powinien się nią zainteresować. Jak pokazuje kilka przytoczonych przykładów, nie ma sensu oczekiwać, że w kraju, w którym politycy nie korzystają z transportu publicznego, będziemy mieli sensownie działający transport publiczny. Warto jednak pamiętać, że uświadomienie sobie problemu to często pierwszy krok do jego rozwiązania.
Warto przeczytać również
- Bartosz Józefiak - “Wszyscy tak jeżdżą“: świetne uzupełnienie “Nie zdążę” pod kątem patologii wynikających z (braku) kultury jeżdżenia samochodem.
- Charles Montgomery - “Miasto szczęśliwe“: tematyka bardziej urbanistyczna, ale Montgomery też świetnie pokazuje, w jaki sposób transport publiczny był siłą wypierany z miast i nie tylko.
- Aleksander Gurgul - “Podhale“: choć akurat ta książka mi się nie podobała, to wątek “prywaciarskiego” transportu busami świetnie obrazuje tematy przedstawiane w “Nie zdążę”.